Polonia zremisowała 1:1 z Bugiem Wyszków w pierwszym tegorocznym meczu IV ligi. Bramki padały tylko z rzutów karnych. Dla „Czarnych Koszul” bramkę strzelił Mariusz Ujek.
Nie był to łatwy mecz dla naszego zespołu. Piłkarze musieli poradzić sobie z liderem, z wyjątkowo niesprzyjającą – wietrzną i dżdżystą – pogodą, z presją związaną ze stawką spotkania, a od 40. minuty z niekorzystnym wynikiem.
Poloniści zagrali zupełnie inaczej niż w sparingach. Wyszli na boisko przestraszeni, mało pewni swego. To oni mogli jednak objąć prowadzenie. Przez pierwsze 30 minut spotkania drużyna „Czarnych Koszul” miała kilka okazji, których nie wykorzystali: Mateusz Gliński, Dominik Lemanek, Patryk Strus, Marcin Kruczyk. Brakowało niewiele. Pod koniec tej części gry inicjatywę przejęli piłkarze Bugu. Dalecy byli jednak od strzelenia gola, póki nie pomogli im w tym poloniści doprowadzając do „jedenastki” dla rywali. – Sytuacje z rzutu karnego sami sobie stworzyliśmy. Jeżeli jesteśmy dobrze ustawieni, to nie ma prawa coś takiego się wydarzyć – mówił po meczu trener Piotr Dziewicki. Pawła Błesznowskiego pokonał strzałem z 11 metrów Mateusz Maciak.
Nasz zespół dobrze rozpoczął drugą połowę. Mariusz Ujek szybko zdobył bramkę wyrównującą – jak gospodarze – z rzutu karnego. Wcześniej faulowany był Dominik Lemanek. Wydawało się, że Polonia pójdzie za ciosem. – Myśleliśmy, że nastąpi egzekucja – mówił jeden z piłkarzy, ale nic z tego. Mimo pewnej przewagi wynik się nie zmienił. „Czarne Koszule” były nawet blisko porażki. Strzał pomocnika Bugu z 30 metrów o nieprzewidywalnej trajektorii obronił jednak Paweł Błesznowski, jeszcze lepiej zareagował przy dobitce. – Bóg albo Bug nas uratował – skomentował tę sytuację Piotr Dziewicki.
– Pozostał niedosyt, przyjechaliśmy po trzy punkty i ich nie zdobyliśmy. Całe szczęście, że udało się stąd wywieźć jeden punkt. O tym, że nie wygraliśmy nie zdecydował brak skuteczności. Widziałem bojaźń wśród zawodników i to takich, którzy już grali na wyższym poziomie. Mariusz Ujek zapewnił spokój, ale jeszcze są inni. Zupełnie inaczej wyglądały od strony piłkarskiej i mentalnej sparingi, a inaczej ten mecz o punkty. Każdy musi się zastanowić, czy chce grać w piłkę czy nie. To jest przecież najpiękniejsza rzecz na świecie. Ja sam chłopakom dziś zazdrościłem, że mogli wyjść na mecz. Myślę, że niektórzy zdali sobie sprawę, że jeżeli nie wejdziemy dobrze w mecz, jak do tej pory, to będziemy mieć takie problemy. Drużyny będą się cofały i czekały zanim pójdą do przodu – dodał trener „Czarnych Koszul”.
– Czujemy, że powinniśmy wygrać, ale będziemy starali się robić wszystko, żeby poprawić się w następnych meczach. Co do tej sytuacji, to spodziewałem się pierwszego strzału, obrona dobitki była raczej instynktowna. Na szczęście się udało. Warunki przeszkadzały, ale były takie same dla jednego i drugiego zespołu. Przy takim wietrze pilka robiła co chciała, szczególnie dla bramkarzy było to bardzo trudne. Pozostaje status quo, nikt nam nie uciekł. Gramy dalej o awans – zapowiada bohater spotkania Paweł Błesznowski.
Na mecz do Wyszkowa wybrała się 300-osobowa grupa kibiców Polonii. Do celu nie dotarli. Po drodze kilkukrotnie zatrzymywała ich do kontroli policja, na końcu wyprawy zablokowała ich na nieczynnej stacji benzynowej w Lucynowie. Tam po spotkaniu podjechał do nich autokar z drużyną. Piłkarze wysiedli i pozdrowili zakleszczonych przez policję kibiców.
Kolejny mecz Polonia zagra z KS Łomianki. Wcześniejszy termin (22 marca, godz. 18), ze względu na koszykarskie derby z Legią na Konwiktorskiej, może ulec zmianie.
BUG WYSZKÓW – POLONIA WARSZAWA 1:1 (1:0)
Bramki: Maciak (40., karny) – Ujek (47., karny)
Polonia: Błesznowski – Lachowicz Ż, Fogler, Grzybowski, Klepczyński – Ujek Ż, Ligienza – Lemanek (57. Strzałkowski), Gliński, Strus (46. Sołtys) – Kruczyk.