Komplet punktów w pięciu meczach Centralnej Ligi Juniorów, trzy zwycięstwa w rozgrywkach okręgowego Pucharu Polski – to dotychczasowy bilans juniorów MKS Polonia Warszawa z rocznika 1995. O przyszłości utalentowanych zawodników, adaptacji do piłki seniorskiej i możliwym wzmocnieniu pierwszego zespołu rozmawialiśmy z ich trenerem, Michałem Libichem.
– Pamiętam, że gdy przejmowałem drużynę cztery lata temu na pierwszych zajęciach postawiłem chłopakom cel: zdobycie mistrzostwa Polski w ostatnim sezonie gry w juniorach i maksymalne przygotowanie się do gry w seniorach. Niezależnie od ligi i siły naszych przeciwników naszym celem jest mistrzostwo i do tego zmierzamy. Drużyna z roku na rok gra coraz lepiej i przed rozpoczęciem sezonu zdawałem sobie sprawę, że siła chłopaków jest spora. Udany początek nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem – powiedział szkoleniowiec, który w poprzednich latach osiągał sukcesy z młodzieżowymi drużynami „Czarnych Koszul” z roczników 1987 i 1989, a także z zespołem Młodej Ekstraklasy.
– W poprzednim sezonie nie walczyliście w lidze praktycznie o nic. Czy to był stracony rok?
– Nie, ten rok był bardzo przydatny. Część chłopców odeszła wprawdzie do Młodej Ekstraklasy lub innych roczników, ale ci, którzy zostali, mieli czas na spokojną pracę, przygotowanie się pod względem fizycznym. Praca nad motoryką przyniosła efekty, bo niektórzy z tych zawodników – Boruń czy Wojtkielewicz – są teraz sercem zespołu, bardzo dojrzali. Myślę, że wraz z Kubą Kinkelem, II trenerem, dobrze zagospodarowaliśmy ten czas. Z kolei ci, którzy odeszli do drużyny Młodej Ekstraklasy, nie grali w niej za dużo, byli jedynie zawodnikami wchodzącymi, poza Andrzejem Krajewskim. Było ciężko, by przy takim obrocie sprawy zrobili większy postęp.
– Zlikwidowanie rozgrywek Młodej Ekstraklasy i zastąpienie ich Centralną Ligą Juniorów było dobrym pomysłem?
– Wiadomo, że najlepsi muszą grać z najlepszymi. To podobne ligi. Teraz jest jednak o tyle lepiej, że nie grają starsi i nie ma zsyłek. Ja prowadząc w Polonii drużynę Młodej Ekstraklasy miałem sytuacje, kiedy na mecz przychodziło sześciu chłopaków z pierwszego zespołu, którzy musieli zagrać. To odbierało miejsce w składzie młodszym zawodnikom. Myślę, że pod tym względem Centralna Liga Juniorów jest lepszym projektem. Tutaj gra wielu zawodników młodszych niż rocznik 1995. My jesteśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie, co widać szczególnie w drugich połowach meczów, kiedy „odjeżdżamy” rywalom. Technika jest bardzo ważna, bez niej niczego się nie zdobędzie, ale musi być poparta właśnie przygotowaniem fizycznym.
– Czy rocznik 1995 można w jakikolwiek sposób porównać z odnoszącymi sukcesy rocznikami 1987 i 1989?
– Jeżeli chodzi o personalia teraz jest więcej perspektywicznych zawodników. W roczniku 1987 miałem takich pięciu czy sześciu, w roczniku 1989 może trzech. Tutaj znalazłoby się dwunastu albo trzynastu. Indywidualnie ten zespół jest najlepszy. Mam nadzieję, że jak najwięcej chłopaków będzie w przyszłości żyło z piłki, ale najważniejsze, żeby wyszli na ludzi. Nie tylko pod względem piłkarskim. Do dzisiaj mam kontakt ze swoimi wychowankami z rocznika 1987, który był moim projektem od początku do końca. Kilku gra na poziomie Ekstraklasy, pierwszej czy drugiej ligi, a ci, którzy nie grają już w piłkę, nie pogubili się w życiu i są świetnymi ludźmi, co daje mi ogromną satysfakcję.
– Ciężko będzie przekonać ich, żeby po zakończeniu sezonu zostali przy Konwiktorskiej?
Nie oczekuję, że wszyscy pójdą od razu bardzo wysoko. Mam nadzieję, że dwóch lub trzech chłopaków szybko przedostanie się do Ekstraklasy, a reszta będzie z powodzeniem walczyła, żeby Polonia jak najszybciej pięła się do góry.
– Dwóch zawodników już w te wakacje zdecydowało się na seniorską piłkę i odeszło do drugoligowca, Chrobrego Głogów.
– Odszedł Daniel Ciechański, który rywalizowałby o wyjściowy skład oraz Sebastian Zakrzewski, który miałby u mnie problemy z graniem. Moje zdanie jest takie, że jeżeli chłopak ma szansę regularnego grania w seniorach, jest gotowy mentalnie i fizycznie do dorosłej rywalizacji to może tam iść nawet w wieku czternastu lat. Ale patrząc na rozwój zawodników w naszym kraju – przede wszystkim psychiczny, ale też fizyczny – do końca wieku juniora większość powinni grać w juniorach. Przykładem są Piszczek czy Błaszczykowski, a w Polonii – Wilk, Kuś, Piątek, Gołębiewski, bracia Żewłakowie i wielu innych. Na wszystko jest czas. Za granicą większość chłopaków kończy cały proces edukacji piłkarskiej, u nas jest tendencja by jak najszybciej ogrywać młodych graczy w seniorach. Poziom naszej piłki pokazuje czy jest w tym racja. Nieukształtowany mentalnie zawodnik zarobi parę groszy i już szajba gotowa. Ciechański z Zakrzewskim odeszli bardzo szybko, ale jeden wchodzi tylko na końcówki, a drugi nie gra w ogóle. Ich wybór. Doznaliśmy za to dużych wzmocnień. Regulamin Centralnej Ligi Juniorów wymaga, by przez cały mecz na boisku przebywało trzech zawodników młodszych niż rocznik 1995. To sprawiło, że trafili do nas najlepsi chłopcy z prowadzonej przez trenera Łukasza Chmielewskiego drużyny rocznika 1996. Jako, że trener Chmielewski wykonuje z nimi świetną robotę są nie tylko cennym uzupełnieniem, ale ogromnym wzmocnieniem składu. Podobnie zresztą jak jeden z podopieczny trenera Jakuba Dębca z rocznika 1997. Jak widać dobre wyniki zespołu Polonii 95 są odzwierciedleniem znakomitej pracy całej naszej akademii.
– Oprócz zwycięstwa w Centralnej Lidze Juniorów walczycie też w rozgrywkach okręgowego Pucharu Polski. Jak traktujecie te rozgrywki?
– To dla nas cenne doświadczenie. Oprócz walki o mistrzostwo kraju przygotowujemy się do wejścia do piłki seniorskiej, a nic tak nie pozwala rozwijać spojrzenia na piłkę seniorską jak rywalizacja z seniorami. Mamy nadzieję, że nasza pucharowa przygoda potrwa nie krócej niż rok temu.
– Była szansa, że w kolejnej rundzie rozgrywek traficie na… pierwszy zespół. Chciałby pan zmierzyć się z podopiecznymi Piotra Dziewickiego?
– To nie byłoby zdrowe. Chłopcy spięliby się bardzo mocno, jeszcze doszłoby do kontuzji. Myślę, że za pół roku większość z nich zostanie w pierwszej drużynie i wtedy Polonia będzie miała z tego rocznika pociechę.
– Czy już w zimę możemy spodziewać się ruchów transferowych na linii rocznik 1995 – pierwszy zespół?
– Kilku moich zawodników mogłoby się tam przydać, ale wychodzę z założenia, że byłby to strzał w kolano. Jeżeli nie będziemy odnosili sukcesów w piłce młodzieżowej, to nikt już tu nie przyjdzie. Co przyciąga młodych chłopaków do klubu? Albo to, że pierwsza drużyna gra bardzo wysoko, albo świetna praca z młodzieżą. Osłabianie nas na tym etapie mijałoby się z celem. Trener Dziewicki wykonuje świetną robotę i na pewno poradzi sobie do lata bez chłopaków z rocznika 1995.
– Kto jest głównym rywalem Polonii w walce o zwycięstwo w Centralnej Lidze Juniorów?
– W naszej grupie SMS Łódź i Legia. SMS to zespół bardzo agresywny, silny fizycznie. Trafiają tam chłopcy z całej Polski, z Łodzi nie mają chyba ani jednego zawodnika. Legia – wiadomo, ściąga chłopaków, reprezentantów Polski albo od nas, albo z innych klubów, więc muszą prezentować wysoki poziom. Przypuszczam, że walka będzie toczyła się do samego końca.
Kolejny mecz CLJ podopieczni Michała Libicha rozegrają już jutro (sobota) o godzinie 11:00 na bocznym boisku przy Konwiktorskiej. Ich rywalem będzie AP ŁKS Łódź.