Poniżej zapis pomeczowej rozmowy z Arkadiuszem Miłoszewskim, koszykarzem Polonii w latach 1990-1994, 1999-2002, 2003-2006, a obecnie trenerem zespołu SMS PZKosz Władysławowo.
Panie trenerze, prowadzony przez Pana zespół dość niespodziewanie, zważywszy na miejsce obu zespołów w drugoligowe tabeli, zwyciężył w meczu z Polonią. Jak Pan oceni na gorąco przebieg tego spotkania, przebieg pierwszej kwarty raczej nie zwiastował takiego zakończenia meczu.
Na początku troszeczkę przestraszyła nas agresywna obrona Polonii. Dałem dziś pograć Michałowi Kierlewiczowi i Marcinowi Wieluńskiemu, którzy są wychowankami Polonii, chciałem żeby zagrali na dobrze im znanej hali. Zaprezentowali się bardzo dobrze, Michał zagrał rewelacyjnie zwłaszcza w trzeciej, czwartej kwarcie, kiedy powiększaliśmy przewagę. Trafiliśmy to co mieliśmy trafić z półdystansu, troszkę zawiedli nasi wysocy, ponieważ zawodnicy Polonii aż czternastokrotnie zebrali piłkę w ataku, natomiast jak gracze obwodowi spiszą się dobrze to potrafimy groźni dla każdego, w tym meczu to zadziałało i zaowocowało wygraną.
To już drugi taki mecz w którym drużyna z Władysławowa pokonuje wyżej notowanego rywala, dwa tygodnie temu Pana zespół ograł na wyjeździe czołowy zespół ligi, Noteć Inowrocław. Co sprawiło, że po kiepskim początku sezonu koszykarze osiągają od pewnego czasu znacznie lepsze wyniki?
Jest to nowa drużyna, z racji tego że jesteśmy szkołą mistrzostwa sportowego, każdego roku sporo zawodników odchodzi, przed sezonem klub opuściło trzynastu zawodników, w ich miejsce pojawiło się trzynastu nowych graczy. Ciężko jest w pierwszych miesiącach stworzyć zgraną drużynę, proces ich ewaluacji koszykarskiej zawsze stopniowo będzie szedł do przodu. Liczyłem, że zaczniemy wygrywać dopiero w drugiej rundzie i tutaj sympatyczna niespodzianka że chłopcy, którzy często dopiero teraz stykają się z koszykówką na poziomie seniorskim, okrzepli, zadowala mnie to, że zaczęliśmy wygrywać już w pierwszej rundzie. Teraz mamy przed sobą mecz z rezerwami Trefla Sopot oraz zaległy mecz w Toruniu i również tam spróbujemy wyszarpać zwycięstwa.
Na co stać Pana zdaniem Polonię w tym sezonie?
Myślę, że Polonia może spokojnie zagrać w fazie play-off i może tam namieszać, na tym etapie może się dużo wydarzyć. W tej lidze nie ma gigantycznej przepaści pomiędzy poszczególnymi zespołami, może dwa zespoły – Legia i SKM Nowa Sól – są faworytami, ale im z kolei może towarzyszyć dodatkowa presja psychiczna podczas play-offów i tutaj liczę, że Polonia jeszcze pokaże taki pazur, szczególnie w fazie play-off i zrobi jakąś miłą niespodziankę, może powalczy o awans do pierwszej ligi i zamiast Legii będzie Polonia w I lidze? To marzenie…
Był to Pana powrót na halę przy ulicy Konwiktorskiej 6 po wielu latach. Jakie uczucia towarzyszyły Panu podczas tego spotkania?
Było super, w pewnym momencie kibice nawet skandowali „Arek Miłoszewski”, i to fajne, może nawet to młodsze pokolenie kibiców Polonii mnie pamięta? To, że oni mnie pamiętają, wiedzą kim jestem i ile dla mnie znaczy dla mnie ten klub, ten obiekt, cała Warszawa i w szczególności Polonia, sprawia, że na sercu jest bardzo miło, a jeszcze wygrać tutaj… Będąc tutaj, na Konwiktorskiej, wraca się do młodości, zwłaszcza kiedy spotyka się ludzi którzy pracowali i wciąż są obecni, jak pan Krzysztof Mateja, pan Remek od elektryki, ludzi z którymi się zetknąłem w swojej karierze tak jak Andrzej Kierlewicz, Janusz Kołakowski, nawet Piotrek Pawlak przyszedł. Spotkanie z nimi było bardzo miłe, szkoda, że nie można się spotkać na dłużej ze wszystkimi, niestety czas płynie nieubłaganie, ale myślę że jak w święta przyjadę to spróbuję poodwiedzać starych znajomych, gdyż tego mi bardzo brakuje.
Już niebawem ukaże się zapis dłuższej rozmowy z Arkadiuszem Miłoszewskim. Prosimy o cierpliwość, zachęcamy do śledzenia klubowej strony internetowej.