Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na zbieranie tzw. ciasteczek Zgadzam się

1995: Tak się rodzą wielkie zespoły!

Teoretycznie dzisiejsza, poranna wyprawa zespołu juniorów Polonii rocznik 1995 do Radomia na mecz CLJ powinna być łatwa, miła i przyjemna. Piękny, kameralny stadion gospodarza zawodów Broni Radom, niezła pogoda do grania, liczna grupa kibiców Polonii, no i przeciwnik z zerowym dorobkiem punktowym. Cóż więcej chcieć, by odnieść kolejne, wysokie zwycięstwo. Piłka ma jednak to do siebie, że potrafi zaskakiwać.
Od pierwszej minuty spotkania, nasza nieco przemeblowana w tym meczu jedenastka dominowała, ale bardzo defensywnie nastawieni gospodarze szczelnie murowali swoją bramkę, więc i nasza dominacja była bezwartościowa. Gra nam się nie układała, zabrakło pomysłu do rozmontowania zasieków Broni. Jednak w 32 minucie, po kapitalnym, prostopadłym podaniu Igora Sapały w sytuacji 1/1 z bramkarzem znalazł się debiutujący w tym sezonie w rozgrywkach ligowych Marcin Kluska i dokładnym, plasowanym strzałem pokonał golkipera gospodarzy. Ten sam zawodnik kilka minut później znów znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale tym razem na tyle zwlekał z oddaniem strzału, że obrońca drużyny przeciwnej zdołał wybić mu piłkę. To by było na tyle sytuacji z naszej strony w tej połowie meczu, ale mimo wszystko nie wiele wskazywało na to, że po przerwie możemy mieć kłopoty. A jednak. Od początku tej części gry rywal z pasją rzucił się na nas. Może nie było jakiś wielkich akcji w ich wykonaniu, ale piłka co jakiś czas przelatywała nad głowami naszych obrońców, siejąc zamęt w naszych szeregach. W końcu jednak stało się to, na co się zanosiło od 45 minuty. Nie potrafiliśmy opanować środkowej strefy boiska i gospodarze w 58 minucie, przy biernej postawie naszych graczy, wpakowali piłkę do siatki. 1-1 i dalsze ataki piłkarzy Broni. Po raz pierwszy w tym sezonie nasz zespół został przyparty do muru. Uśmiech i promyk nadziei na zwycięstwo, pojawił się na szczęście już w 65 minucie. W polu karnym, szykującego się do strzału Igora Jaszczaka, ostro w plecy zaatakował rywal i sędzina (jedna z trzech dziś) nie miała innej możliwości jak odgwizdanie rzutu karnego. Igor przez to uderzenie musiał opuścić chwilę później boisko, ale było warto. Jedenastkę pewnie na gola zamienił Konrad Cichowski i jak się potem okazało był to moment przełomowy. Gospodarze wyeksploatowani szaleńczymi atakami i z podciętymi skrzydłami oddali nam całkowicie inicjatywę, dzięki czemu w ostatnich 20 minutach właściwie biegali tylko za piłką, czasem wyjmując futbolówkę z własnej bramki. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 5 – 1, ale oddać trzeba podopiecznym trenera Dariusza Różańskiego, że w ogólnym rozrachunku, pokazali się z naprawdę dobrej strony i aż dziw bierze, że nie punktują.
Dzisiejszy mecz, choć słaby w naszym wykonaniu przyniósł nam jednak coś cenniejszego niż 3 punkty. Był to pierwszy test dla chłopaków w tym sezonie jak radzić sobie, gdy gra zespołu się nie układa, a przeciwnik zaczyna dominować. Test zaliczony został dosłownie na piątkę, a to cieszy, bo tak właśnie rodzą się wielkie zespoły!
Kolejnym rywalem naszej drużyny będzie w najbliższą sobotę Łódzki KS, ale za nim dojdzie do tego pojedynku, szanse na rozegranie 2 spotkań w reprezentacji Polski U-18 przeciwko Rumunii będą mieli dwaj, oszczędzani dziś zawodnicy Krzysztof Możdżonek i Filip Kowalczyk. Powodzenie.
Broń Radom – MKS Polonia Warszawa 1 – 5 (0-1)

Bramki: Kluska 20, Cichowski 70, Zawadka 84, Tomaszewski 85, Kowalczyk 90
Asysty: Sapała, Jaszczak, Tomaszewski, Szewczyk, Wojtkielewicz.

Skład: Brudnicki – Mrowiński, Zawadka, Janiszewski, Koza – Kluska (Kowalczyk), Boruń, Sapała (Tomaszewski), Jaszczak (Szewczyk) – Możdżonek (Wojtkielewicz), Cichowski.