Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na zbieranie tzw. ciasteczek Zgadzam się

Adam Grzybowski: Trzymamy Bug za gardło

Wyjazdy są dla nas bardzo ciężkie i takie będą. U siebie – nie ma dwóch zdań – musimy wygrywać, bo wiemy, czego się spodziewać. Ale poza Konwiktorską dochodzi do wielu nieprzewidywalnych zdarzeń – o meczu z Wkrą i sytuacji Polonii w tabeli mówi 25-letni obrońca „Czarnych Koszul”.

 

Byłeś główną postacią meczu z Wkrą. Strzeliłeś gola, jak się okazało zwycięskiego.

– Ale nie czuję się na pewno bohaterem. Zrobiłem to, co miałem w tym momencie zrobić – strzeliłem bramkę. Znalazłem się we właściwym momencie, we właściwym miejscu. Tam spadła piłka, uderzyłem ją, trafiłem i tyle. Prowadziliśmy.

Kilka minut później zostałeś ukarany czerwoną kartką. Przez to możesz się czuć równocześnie bohaterem negatywnym.

– Czułbym się tak, gdybyśmy nie dowieźli tego rezultatu do końca. Prawda, trochę złoszczę się na siebie samego, że dostałem tą czerwoną kartkę. Jest mi też przykro, że osłabiłem chłopaków, naraziłem ich na stres, ale mamy trzy punkty. Cieszę się z tego bardziej niż inni, bo spadł ze mnie ciężar odpowiedzialności. Nie ma się teraz czym martwić, bo na moje miejsce wejdzie do gry inny zawodnik, mamy szeroką kadrę, jest z kogo wybierać.

Nie miałeś wyjścia w tej sytuacji z 41. minuty. Musiałeś faulować piłkarza Wkry?

– Na pewno trafiłem w piłkę, później siłą rozpędu wpadłem w tego zawodnika. Nie wiem, może było inne rozwiązanie, ale teraz na gorąco nie jestem tego w stanie właściwie ocenić.

Jak potem przeżywałeś to spotkanie?

– Wolę z boiska oglądać mecze, uczestniczyć w nich. Zdecydowanie. A drugi raz musiałem patrzeć z boku na to, jak sobie radzą koledzy. Z Łomiankami tydzień temu siedziałem na trybunach. Nie mogłem pomóc i cały byłem w nerwach.

IMG_3781

Odnieśliście zwycięstwo, ale to był bardzo trudny mecz Polonii?

– Wyjazdy są dla nas bardzo ciężkie i takie będą. U siebie – nie ma dwóch zdań – musimy wygrywać, bo wiemy, czego się spodziewać. Ale poza Konwiktorską dochodzi do wielu nieprzewidywalnych zdarzeń. Wolimy grę po ziemi, a tu w Żurominie ze względu na nierówne boisko liczyła się siła, umiejętność przepchania się. Gdy panują takie warunki nie da się wymienić kilku podań. Murawa do tego była twarda, piłka odbijała się od kęp traw w stronę, której nikt się nie spodziewa. Dziś nawet piłka była specyficzna, dziwnie napompowana, wydawała przy kopnięciu pusty odgłos i płatała figle. Nie było za fajne grać, ale jest już po meczu. Wygraliśmy, nie ma co tego rozpamiętywać.

Nie uwierzę w to, że w sobotę nie patrzyliście na inne wyniki meczów IV ligi?

– Patrzyliśmy. Cieszyliśmy się, ale mieliśmy przez to ciut większa świadomość, że wygrać musimy. Dobrze, że ta kolejka już jest za nami. Tabela ułożyła się pod nas. Trzymamy Bug za gardło. Oni czują coraz większą presję.